sobota, 19 listopada 2011

Byle nie o pogodzie.

Staram się nie wspominać o warunkach atmosferycznych. Wystarczy spostrzec, że balkonowe płytki zamrażają stopy - basta!

O bezczelności.

Ostatnimi czasy nasiliły się w moim otoczeniu oznaki, mówiąc wprost - bezczelności. Nie wiem skąd u ludzi brak taktu, brak tej elegancji, tego dobrego tonu, który winien być oczywistą oczywistością, na którą nie zwracamy uwagi, która po prostu istnieje. Przebojowość jest w modzie, ale coraz więcej osób zbliża się do niebezpiecznej granicy pomiędzy dobrym smakiem, a chamstwem. A wiadomo jak to jest z granicą, jak się tańczy nad przepaścią łatwo się potknąć i skończyć źle.

Mógłbym się zachować jak Osiecka w Szpetnych czterdziestoletnich, czy Galerii potworów, rzucając nazwiskami, a co najmniej imionami. Mam jednak świadomość, że z tego tekstu książka nie powstanie, a osoby, które chociażbym wymienił z imion, są osobami spoza show biznesu, dlatego też dla przeciętnego czytelnika nieinteresującymi. Zresztą fenomen wyżej wymienionych książek Osieckiej polega na tym, że opisywane były właśnie osoby rozpoznawalne, ich najbliższe towarzystwo, a tekst wydany został jeszcze za czasu życia większości bohaterów!

Nie owijajmy w bawełnę - ślijmy pozdrowienia!
Pozdrawiam wszystkie osoby srające do własnego gniazda. Podobno istnieje takie powiedzenie, toteż się nim posługuję, może trochę wulgarnie brzmi, trudno. Sranie do własnego gniazda wynika jednak, że tak to nazwijmy, z upośledzenia aparatu przystosowującego do życia w społeczeństwie. Poniekąd to taka wyuczona bezradność. Przypomina delikatnie także postawę roszczeniową wobec całego świata - taka pozostałość po komunie, okazuje się, że występuje już u młodych ludzi (chyba cecha genetyczna)! Ergo, takich ludzi trzeba akceptować i tolerować, są to przypadki nieuleczalne, trzeba im współczuć, bo życie jeszcze wiele razy pokaże im co to znaczy nic nie znaczyć.

Zdarzają się też ludzie niedbający zupełnie o punktualność. Coś w stylu - mój czas jest wart więcej niż twój, Ty możesz poczekać... (w domyśle) na mnie. Ludzie wyzbyci potrzeby poinformowania innych o możliwości spóźnienia na umówione spotkanie. Ot - może zbyt szczęśliwi - w końcu szczęśliwi czasu nie liczą. Przypadek ten jednak beznadziejny nie jest, gdyż taki sposób percepcji można zmienić, a przynajmniej przyuczyć spóźnialskich systemem nagród i kar, największą karą przeto jest wzbudzenie poczucia wstydu!

Szczytem bezczelności, jak dla mnie (zresztą cały ten blog jest bardzo subiektywny, wiec chyba nie ma potrzeby tego przypominać) jest też ignorancja. Ignorancja ze strony osób, które ignorować nie powinny. Mam nadzieję, że nie jest to zbyt enigmatyczne stwierdzenie.

Na koniec należy jeszcze zadać jedno, bardzo ważne pytanie - Czy to bezczelność, czy po prostu głupota?



„Na dwie rzeczy nie ma lekarstwa: na śmierć i na bezczelność” - K. Przerwa-Tetmajer

Oddany,
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz