wtorek, 20 grudnia 2011

Śnieg a zakupy!

W tym roku mamy nieprzeciętną okazję przyjrzeć się żmudnym działaniom marketingowców, PR-owców i innych specjalistów odpowiedzialnych za promocję, wizerunek firmy, a w końcu za sprzedawanie nam, klientom, jak największej i najdroższej liczby produktów, z zupełnie innej strony, a wszystko ze względu na jeden czynnik. A właściwie jego brak, który to umożliwia nam spojrzenie trzeźwym okiem na treści, które spece od reklamy starają nam się wpajać, a które odbierane bez uchylonej odpowiednio wcześniej  furtki emocjonalnej, wydają się być... no właśnie, jakie?

Wielkimi krokami zbliża się okres świąteczny, okres przedświąteczny już trwa. Zwykle okres przedświąteczny zaczyna się już na miesiąc przed Wigilią! Co to oznacza w praktyce? Wszyscy dobrze wiemy, nagle na ulicach, balkonach i we wszystkich marketach, i centrach handlowych pojawiają się ozdoby świąteczne, aniołki, gwiazdki, choinki i lampki, i wiele innych, w tle za to słyszymy znane nam przeboje typu Last Christmas czy Let it snow! Nikogo to nie dziwi i tak naprawdę zastanawiający powinien być fakt, dlaczego w ogóle opisuję taką oczywistą oczywistość?

Bo nie ma śniegu.

Wcale nie przeszkadza mi ów brak, ponieważ mrozu i śniegu nie lubię, niech śnieg będzie w górach, a w miastach drogi pozostaną czarne. Jeżeli jednak spojrzeć na ogół społeczeństwa i porozmawiać z ludźmi dookoła, okazuje się, że atmosfery świąt brakuje, a ogromne śnieżynki wiszące nad głowami klientów w jednym z warszawskich centrów handlowych wyglądają śmiesznie, szczególnie, że dach pod którym śnieżynki są podwiązane jest przeszklony, a na nim śniegu brak, za to widzimy bezchmurne niebo i czujemy przyjemnie grzejące słońce.W takiej sytuacji można się poczuć jakby ktoś chciał nam wmówić, że czarne jest białe i na odwrót. Toteż czujemy, że wmawiają nam, że jest zima, a gdy spojrzymy za okno widzimy jedynie jesienny krajobraz... wmawiają nam, że są święta, a świąt nie czuć.

Ciekaw więc jestem, czy brak śniegu wpłynie w jakiś sposób na wybory konsumenckie. Czy spowodowany tym faktem brak świątecznej atmosfery spowoduje mniejszy entuzjazm na zakupach (pomijając wpływ kryzysu !). Działania marketingowe wyglądają podobnie do tych sprzed roku, czy dwóch, jednak w kontekście takiej pogody wydają się być w większości przypadków wymuszone i sztuczne. Tak jak spot promujący Warszawę zimą, na którym możemy zobaczyć Nowy Świat pokryty białym puchem.


Oddany,
M.

czwartek, 8 grudnia 2011

Kreską do serca.

To tu uciekam, kiedy wszystkie inne drogi wydają się być niedostępne, a świat jakby za chmurą mgły rysuje się gdzieś w oddali, tłem dla moich myśli.

<tu był tekst>

Oddany,
M.

czwartek, 1 grudnia 2011

Wiosenna jesień.

Pierwszy grudnia nastał. Nie da się ukryć. Dziś jest ten dzień. Ostatni miesiąc roku, zawierający sporo atrakcji, nastał dwanaście godzin temu.
Niedługo będziemy o rok starsi, o rok brzydsi i o rok inni.

W każdym razie, śniegu brak, a taka nowina raduje mnie niezmiernie. Nienawidzę mrozu, śniegu, szronu, sopli i bałwanów. Chyba, że nie muszę wychodzić z domu, że mogę takie cuda natury podziwiać zza okna. Ewentualnie poznawać bezpośrednio, z własnej, nieprzymuszonej woli! Ale jasnym jest fakt, że tak dobrze nie ma, że nadchodząca drobnymi kroczkami zima nie zapewnia zimowego snu, trzech miesięcy urlopu. Szkoda.

Powinienem skomentować chyba jeszcze jakieś aktualne wydarzenie społeczne, polityczne. Ale jakoś nic mnie ostatnio nie grzeje, nie chłodzi. Odczuwam wewnętrzny spokój. To chyba dobrze.

Oddany,
M.

wtorek, 22 listopada 2011

Zakaz pedałowania, NOP i sąd.

Jak tu w tych eskapizmach oderwać się od rzeczywistości, skoro takie rzeczy mają miejsce w (chciałoby się pomyśleć) nowoczesnym państwie.

Jak czytamy na www.tvn24.pl: "Zakaz pedałowania, krzyż celtycki, falanga - m.in. te symbole zostały zarejestrowane przez sąd jako oficjalne symbole Narodowego Odrodzenia Polski.". Zastanawiam się kto postradał zmysły, żeby do tego dopuścić. Rozumiem, że NOP wcale nie brzydzi się swych ohydnych neofaszystowskich poglądów, chociaż na ich miejscu starałbym się to ukryć pod płaszczykiem patriotyzmu, jak to mniej, czy bardziej zgrabnie robi ONR.

Nawet tu nie chodzi o poglądy NOP-u, część z nich jestem w stanie zaakceptować, zrozumieć (zakaz aborcji, eutanazji, kary śmierci dla morderców i gwałcicieli). Istotą sprawy jest nawiązywanie do symboli kojarzących się bezpośrednio z ksenofobią, faszyzmem i mową nienawiści. Przecież taki NOP mógłby sobie logo zaprojektować, logo, które oznaczałoby dla wspólnoty coś ważnego, nie raniąc rzeszy osób.

Dwa fakty z tej sprawy są tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne.
Primo - krzyż celtycki w Niemczech jest symbolem nielegalnym, wiążącym się z ruchem neofaszystowskim.
Secundo - uzasadnienie przez sąd dlaczego zakaz pedałowania jest logiem legalnym. Sąd powołując się na swoich doradców twierdzi, że chodzi o zakaz uprawiania homoseksualnego seksu w miejscach publicznych.
Wydawało mi się, że seks sam w sobie, niezależnie od orientacji jest zachowaniem nieobyczajnym, publicznie niedozwolonym. Jest to jednoznaczne piętnowanie określonej grupy społecznej.

Przeraża mnie takie zachowanie sądu, który uważa za dopuszczalne w przestrzeni publicznej symbole nienawiści. NOP-owi o rozgłos chodziło i rozgłos ma, rozgłos najwidoczniej na poziomie ludzi, którzy do NOP-u przynależą. Rozgłos ONR-u dał odwagę innym radykalnym ruchom. Nazywając się patriotami w większości nimi nie są. Do agresji nawołują i używają jej ludzie o mentalności zwierząt.

Jedni mają poglądy prawicowe, inni lewicowe, niektórzy są gdzieś pomiędzy, większość społeczeństwa nie miała czasu i ochoty nawet przeanalizować poszczególnych społecznych problemów, toteż są ludźmi wyzbytymi poglądów. Najgorsze są jednak skrajności. Jak ja nienawidzę radykałów.



Oddany,
M.


                                         Taka nutka - teledysk mocno kosmo.


sobota, 19 listopada 2011

Byle nie o pogodzie.

Staram się nie wspominać o warunkach atmosferycznych. Wystarczy spostrzec, że balkonowe płytki zamrażają stopy - basta!

O bezczelności.

Ostatnimi czasy nasiliły się w moim otoczeniu oznaki, mówiąc wprost - bezczelności. Nie wiem skąd u ludzi brak taktu, brak tej elegancji, tego dobrego tonu, który winien być oczywistą oczywistością, na którą nie zwracamy uwagi, która po prostu istnieje. Przebojowość jest w modzie, ale coraz więcej osób zbliża się do niebezpiecznej granicy pomiędzy dobrym smakiem, a chamstwem. A wiadomo jak to jest z granicą, jak się tańczy nad przepaścią łatwo się potknąć i skończyć źle.

Mógłbym się zachować jak Osiecka w Szpetnych czterdziestoletnich, czy Galerii potworów, rzucając nazwiskami, a co najmniej imionami. Mam jednak świadomość, że z tego tekstu książka nie powstanie, a osoby, które chociażbym wymienił z imion, są osobami spoza show biznesu, dlatego też dla przeciętnego czytelnika nieinteresującymi. Zresztą fenomen wyżej wymienionych książek Osieckiej polega na tym, że opisywane były właśnie osoby rozpoznawalne, ich najbliższe towarzystwo, a tekst wydany został jeszcze za czasu życia większości bohaterów!

Nie owijajmy w bawełnę - ślijmy pozdrowienia!
Pozdrawiam wszystkie osoby srające do własnego gniazda. Podobno istnieje takie powiedzenie, toteż się nim posługuję, może trochę wulgarnie brzmi, trudno. Sranie do własnego gniazda wynika jednak, że tak to nazwijmy, z upośledzenia aparatu przystosowującego do życia w społeczeństwie. Poniekąd to taka wyuczona bezradność. Przypomina delikatnie także postawę roszczeniową wobec całego świata - taka pozostałość po komunie, okazuje się, że występuje już u młodych ludzi (chyba cecha genetyczna)! Ergo, takich ludzi trzeba akceptować i tolerować, są to przypadki nieuleczalne, trzeba im współczuć, bo życie jeszcze wiele razy pokaże im co to znaczy nic nie znaczyć.

Zdarzają się też ludzie niedbający zupełnie o punktualność. Coś w stylu - mój czas jest wart więcej niż twój, Ty możesz poczekać... (w domyśle) na mnie. Ludzie wyzbyci potrzeby poinformowania innych o możliwości spóźnienia na umówione spotkanie. Ot - może zbyt szczęśliwi - w końcu szczęśliwi czasu nie liczą. Przypadek ten jednak beznadziejny nie jest, gdyż taki sposób percepcji można zmienić, a przynajmniej przyuczyć spóźnialskich systemem nagród i kar, największą karą przeto jest wzbudzenie poczucia wstydu!

Szczytem bezczelności, jak dla mnie (zresztą cały ten blog jest bardzo subiektywny, wiec chyba nie ma potrzeby tego przypominać) jest też ignorancja. Ignorancja ze strony osób, które ignorować nie powinny. Mam nadzieję, że nie jest to zbyt enigmatyczne stwierdzenie.

Na koniec należy jeszcze zadać jedno, bardzo ważne pytanie - Czy to bezczelność, czy po prostu głupota?



„Na dwie rzeczy nie ma lekarstwa: na śmierć i na bezczelność” - K. Przerwa-Tetmajer

Oddany,
M.

niedziela, 13 listopada 2011

Z retoryki polityki.

Podoba mi się retoryka środowisk zamieszanych w przedwczorajsze zamieszki w Warszawie. Okazuje się, że ani zwolennicy faszystowskiego ONR-u, ani lewicowcy spod sztandaru Krytyki Politycznej nie przyznają się do jakichkolwiek rozbojów, w których udział mieli by brać uczestnicy poszczególnych marszów. To, że przyznać się nie chcą jest jeszcze całkowicie zrozumiałe, nikt na siłę do błędu, do złego postępowania (za które trzeba będzie ponieść konsekwencje) przyznać się, rzecz jasna, nie chce. Jednak co dziwne, oba środowiska zaprzeczają temu, że ktoś z ich szeregów dopuścił się czynów z prawem niezgodnych.

Morał, przesłanie, sedno owej sprawy jest interesujące. Dlaczego? Okazuje się, że w ogóle żadne zamieszki nie miały miejsca. To tylko kwestia złej woli mediów, które przeinaczyły podczas transmisji obraz Marszu Niepodległości i Kolorowej Niepodległej. Wina ewidentnie leży także po stronie policji, która prawdopodobnie sama pookładała się pięściami i podpaliła swoje samochody. A wszystko tylko po to, żeby na nosie zagrać ONR-owi i KP!

Polska to taki dziwny kraj.


Oddany,
M.

środa, 2 listopada 2011

Windo!

Eskapizm - słowo pochodzące od angielskiego escape oznacza ucieczkę od społeczeństwa, codzienności, rutyny w świat wyobraźni. Śmiało można by rzec, że to upijanie, lub też ogłupianie zielskiem duszy.
Do tej pory na blogu tym było dosyć przyziemnie i codziennie. Jednak dziś ma muza Agczi zainspirowała mnie do górnolotnych przemyśleń... na tema windy. Opowiedziała mi swoją historię, która nie daje jej w nocy spać (chociaż wydarzyła się dziś [?]), i która mnie urzekła, ubodła tak głęboko, żem musiał zapisać ją skrzętnie. Mimo, że wydaje się być opowieścią przyziemną, postarajmy się odnaleźć w niej wrota magii, rozsuwające się przed nami jak drzwi do nowoczesnej, srebrnej, połyskującej windy na Wydziale Zarządzania...



Do Windy


Winda w chuja mnie zrobiła
mówi czwarte a jest trzecie
odjechała głupia żmija
a ja na zajęcia pędzę 

nogi bolą ze zmęczenia
stopni zyllion pod nogami
obcas chwiejny od wchodzenia
a ja walczę z zadyszkami

moje życie odmieniła
z przyciskami puszka szara
tony potu wydoiła
więc kaloriom mówię nara

nie kłam Windo jednak więcej
o ty suko kurwo zła
bo ze znoju zginę prędzej
niż schudnę kilogram dwa


Oddany, 
M.






niedziela, 30 października 2011

Futro!

Ciepły początek listopada niesie za sobą poważne konsekwencje. Niby winniśmy być przygotowani na to, że pogoda często lubi nas zaskakiwać, ale jak wiadomo, zawsze jesteśmy tym faktem zszokowani... co gorsza już niedługo sezon, kiedy pogoda po raz kolejny zaskoczy drogowców, chociaż to nikogo już nie zdziwi. Przecież to tak mało oczywiste, że zimą jest zimno i od czasu do czasu prószą tony śniegu!
Wracając do tematu, spostrzegam coraz większe zaniepokojenie społeczeństwa ciepłym listopadem. Wiele osób martwi się o rewię mody, która powinna zapanować na cmentarzach. Najbardziej przestraszone jednak powinny być główne zainteresowane (chociaż nie mam informacji ni z pierwszej, ni z drugiej ręki na ten temat) - starsze panie, gdyż odpowiednie na tę okazję futra mogą okazać się być zbyt grubym odzieniem jak na zapowiadane siedemnaście stopni w skali Celsjusza!
A my? Cała reszta normalnych, szarych ludzi? Co to za pierwszy listopada bez podziwiania niemalże antycznych okryć? Pewnie każdemu się łezka w oku zakręci, jak uda mu się dostrzec chociaż w porannych godzinach kilka uroczych Pań z narysowanymi brwiami!

PS

Nie martwmy się na zapas! Nie będzie tak źle, domyślam się, że nawet dwadzieścia pięć stopni nie odstraszy wytrwałych, dziarskich babć przed założeniem wymarzonego, wyczyszczonego, połyskującego, przekazywanego z pokolenia na pokolenie futra!

PS II

Muszę dodać jeszcze kilka słów o warszawskich cmentarnych liniach! To super pomysł, ułatwia życie. Jednak autobus cmentarny, linia cmentarna, przyznajcie, że brzmi trochę dziwnie! Szczególnie jak stoi się na przystanku przed cmentarzem, czekając na cmentarny autobus, aby udać się w cmentarną trasę po cmentarnych perełkach cmentarnego światka cmentarzy!

Oddany,
M.



czwartek, 27 października 2011

Pretensjonalność, gra słów.

Drążąc tematy ekshibicjonizmu psychicznego dotarłem do trzeciej części - eskapizmy.
Ucieczkę czas zacząć. Koniecznie nocą, w końcu jestem nocnym markiem*!
Zdarza mi się podpisywać się Mar, miast Marek (zauważmy jakie pretensjonalne jest słowo miast! - kajam się), toteż tytułując bloga walczyłem z myślą, coby (potoczne ale pretensjonalne!) uwolnić się od potocznie używanej zbitki słów nocny marek i och, udało mi się uciec daleko, wpadając właśnie na skrót mego (będę pisał skrótem pretensjonalne - p!) imienia! To  dopiero - nocny mar, nie brzmi tak super, ale jakby nocny zamienić na angielskie słowo night... wychodzi całkiem zabawna (słyszę salwy śmiechu) gra słów, nightmare!
Wracając do polskiego NajtMar wygląda niedobrze, rzekłbym KOSZMARNIE. Toteż pozostanę przy nocnym marze** w najtmarze uciekającym przed światem nocą (co jest już oczywistą oczywistością, niepotrzebnym dopowiedzeniem, pretensjonalne nie jest, ale może ktoś się doszuka).

Zapomniałem dopisać, że słowo eskapizmy jest bardzo pretensjonalne, za co również przepraszam. Ergo (p!) nie wiem jakim słownictwem mam się posługiwać, żeby było dobrze, naturalnie... tudzież (p!) klarownie.

Słownik języka polskiego jest obszerny, jednak wychodząc poza sztampę sztuczność bije po oczach, a przynajmniej wielu tak sądzi. Jest mi przykro, nie chciałem być pretensjonalny. Czy jestem pretensjonalny, jeżeli nie chcę być, jeżeli moja nienaturalność jest jak najbardziej naturalna?
Jeżeli każde słowo brzmiące trochę obco, traktować jako pretensjonalne i wydumane, to może od razu przejdźmy do form "poszłem po zakupy, w każdym bądź razie nie kupiłem tego co chciałem, pytałem ekspedientki czy mogę wziąść włoncznik z tej półki, ale nie pozwoliła mi go braść".

Oddany,
M.


Uciekam w rytmach...



* marek w tym wyrażeniu pochodzi od dawnej nazwy duszy pokutującej
** lepiej zabrzmiałoby nocnej marze i bliżej byłoby znaczeniowo do nocnego marka, jednak tym razem nie o marę chodziło a o Marka, Mara właściwie